sobota, 10 listopada 2012

Atrybuty dzieciństwa

Mnie wychowywały głównie lata 90';
w telewizji: "Domowe Przedszkole", "Tiktak", "Ulica Sezamkowa", "Ciuchcia", "Tata, a Marcin powiedział", "Alf"-leci do teraz ;)
w magnetofonie: Fasolki, Majka Jeżowska, dyskoteka pana Jacka, Tęczowy Music Box, później Smerfne Hity. Kto nie pamięta hitu młodego Molędy ?- bardzo pozytywny numerek.
na podwórku: guma do skakania, klasy, wymienianie się pocztówkami i karteczkami z segregatorów, "fikołki" i zwisy na trzepakach
na komunię: zegarek, rower, pierścionek, aparat fotograficzny (taki z filmem), rzutki na rzepy i książki
wakacje: w przyczepie campingowej, albo drewnianych/blaszanych domkach ośrodków wypoczynkowych, tzw "wczasy"
w domu: gra telewizyjna na kartridże, commodore, amiga, gra w przekładanie gumki/sznurka dłońmi- tatuś umiał wszystko, a pamiętacie ubieranie papierowych lalek, składałam też papierowe modele zwierząt
w drodze: walkman i game brick
szpan na: tamagotchi, przekładane kredki i pachnące gumki
smakołyki: star foods, oranżada w szklanych butelkach, vibovit wyjadany paluchami, mleko skondensowane w tubkach, kłótnie o dupki od chleba i sól po słonych paluszkach
czytało się: Wally zwiedza świat i historię świata, Tytus Romek i Atomek, Komiks Gigant Kaczora Donalda
Wtedy wyjście na pizzę, do mcDonalda, czy kina na pełnometrażówki Disneya było wydarzeniem.
W przedszkolu bawiliśmy się w Króla Lwa, w podstawówce dziewczyny udawały Spicetki.
... a potem pojawiło się cartoon network, ipody, powszechnie dostępny internet, quady, cyfrówki, już się tyle nie czyta i nie wychodzi na dwór. Ciekawe, co za dwadzieścia lat wymieniłaby moja córka.
A Wam, z czym się kojarzy dzieciństwo?

7 komentarzy:

  1. Ja bym dodała jeszcze do tego:
    -serial 'Power Rengers'
    -'Muminki' i Buka, 'Kulfon i Monika'
    -zegarki z kolorowych cukierków
    -przeboje młodziutkiej Natalii Kukulskiej
    -gry na 'Pegazus-ie' czy jakoś tak ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kulfon i Monika to właśnie Ciuchcia ;)
      Power Rangers nie oglądałam, zawsze mi się jakieś denne wydawało, a bajek nie chciałam już wymieniać, bo tyle tego; Smurffy, Muminki, Gumisie, Drużyna RR (Chip i Dale) to tylko przykłady. Buki się zawsze bałam, więc średnio mile mi się kojarzy.
      Zegarki pudrowe, faktycznie zapomniałam, nie zdominowały mojego dzieciństwa, ale miło wspomnieć, u nas popularniejsze były gumy kulki. A pamiętasz soki w kartonach z kaczorem Donaldem?
      Kukulskiej akurat nie znam żadnej piosenki dziecięcej. Tzn wiem że śpiewała "Co powie tata" i "Puszek okruszek", ale znam tylko wersję alternatywną.
      Pegazusa nie miałam, tylko "Family Video Game". Oj grało się w Mario, Contre, Boulder Dasha...

      Usuń
    2. Racja, tych bajek trochę było ;-) Buki też się bałam i nigdy Muminków nie lubiłam, ale wieczorynka to wieczorynka, mam rodzeństwo i byłam zmuszona oglądać ;-)
      Gumy kulki, fakt. Ale robiły furorę. Soków niestety nie pamiętam, ale oranżadę, o której wcześniej wspomniałaś i oranżadkę w proszku owszem ;-)

      Usuń
  2. My z koleżankami bawiłyśmy się godzinami w dom, robiłyśmy lalki z kolby kukurydzy, z kolegami biegałam po lasach i budowałam szałasy, graliśmy w klasy i dwa ognie, nasi rodzice grali w siatkówkę z sąsiadami :)
    Z mamą łaziliśmy po lasach a z ojcem po polach, jadłam tarninę i piłam wodę z rowu :PPP

    Miło mi się to dzieciństwo kojarzy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, ale z moim niewiele ma wspólnego. Ja miejskim dzieckiem byłam. Piłki nie lubiłam, zwłaszcza jak ktoś nią we mnie celował, jak przy dwóch ogniach (obowiązkowo na w-fie). W plenerze to mi się kojarzą podchody, ale z racji miejskiej scenerii nie były tak częste.
      W odgrywanie ról (nie tylko dom), oczywiście się bawiliśmy, ja lubiłam też budować sobie domki, w wersji prymitywnej 2 krzesła+koc, w bardziej zmyślnej prawdziwa buda z dykty, czy innej sklejki, albo nieużywany barak zaadaptowany na dom wielkiego brata ;P
      Co to tarnina przyznam, że musiałam zapytać wujka google.

      Usuń
    2. Ja byłam mistrzynią dwóch ogni we wsi, waliłam mocno i zawsze trafiałam w cel. :P
      W gimnazjum mój wychowawca widząc, jak gram w siatkówkę, nazwał mnie "Siekiera" i się przyjęło, taką miałam parę w rękach ;)

      Ja miło wspominam dzieciństwo na wsi, myślę, że dzieci z miasta miały gorzej.
      Żałuję, że moje dziecko też takie miastowe będzie. :PPP

      Usuń
    3. Nie żałuj, tylko zabierz Zuzkę czasem na wieś, niech zobaczy jak się bawią "inne" dzieci. Ja jeździłam i wszystko, co wiejskie dzieci musiały robić w gospodarstwie, dla mnie było świetną zabawą; wypasanie krów i ich dojenie, powożenie koniem z bryczką albo wozem, jazda traktorem, nawet zbieranie szczawiu, ziemniaków czy truskawek, karmienie zwierząt i sprzątanie im, szukanie jajek w kurniku, sprzedawanie mleka i jagód...
      A pary w rękach gratuluję i zazdroszczę, bo ja w rękach akurat słaba jestem.

      Usuń